Polski rząd krytyczny ws. tzw. podatku od linków i obowiązku filtrowania treści

28-04-2018

Polski rząd przyjął bardzo krytyczne stanowisko wobec propozycji brzmienia art. 11 i 13 ogólnego podejścia rady wobec dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Wbrew informacjom podawanym przez niektóre media polskie stanowisko w tej kwestii od początku jest niezmienne.  

COREPER nie przyjął mandatu dla projektu

27 kwietnia podczas posiedzenia Zastępców Stałych Przedstawicieli (COREPER I) nie został przyjęty mandat dla projektu dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Prezydencja bułgarska zobowiązała się przedstawić nową propozycję na następnym posiedzeniu w dniu 4 maja.
 
Jednym z głównych powodów braku osiągnięcia porozumienia było oczekiwanie wielu państw członkowskich na wprowadzenie, w przepisach (art. 11) regulujących prawa pokrewne dla wydawców prasy, kryterium rozmiaru obok albo zamiast kryterium oryginalności. Dla Rządu RP model taki jest nieakceptowalny.
  
Ten kierunek negocjacji dyrektywy w konsekwencji oznaczać może, iż prawem wydawcy objęte zostaną nawet bardzo krótkie fragmenty artykułów mające charakter czysto informacyjny (np. nagłówki prasowe) i korzystanie z nich wymagałoby zgody wydawcy oraz zapłaty na jego rzecz wynagrodzenia.  
 
Przyjęcie stanowiska Rady przez COREPER nie kończy unijnego procesu legislacyjnego. Kolejnym etapem będzie tzw. nieformalny „trilog”, tj. negocjacje z udziałem Rady, Parlamentu Europejskiego i Komisji.

Nowe podejście do praw autorskich wymuszone przez internet

Projekt dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym został przedstawiony przez Komisję Europejską we wrześniu 2016 r. Jej celem jest rozwiązanie zidentyfikowanych przez Komisję problemów dotyczących eksploatacji utworów i przedmiotów praw pokrewnych z wykorzystaniem technologii cyfrowych. Komisja uznała, że w niektórych przypadkach dotychczasowe normy prawa autorskiego wymagają aktualizacji lub uzupełnienia celem poprawy transgranicznego dostępu do treści chronionych tymi prawami oraz zapewnienia odpowiedniego poziomu ochrony uprawnionych.
 
Prace nad dyrektywą toczą się równolegle w Radzie UE i w Parlamencie Europejskim. Projekt wypracowany na forum właściwej grupy roboczej Rady był rozpatrywany 27 kwietnia 2018 r. na posiedzeniu Zastępców Stałych Przedstawicieli (COREPER I).
 
Dyrektywa wprowadzić miałaby szereg nowych rozwiązań w europejskim prawie autorskim, w tym dozwolony użytek w zakresie eksploracji tekstów i danych (text and data mining), edukacji przy wykorzystaniu technologii cyfrowych, digitalizacji zasobów instytucji kultury czy licencjonowania utworów niedostępnych w obrocie handlowym. 
 
Najwięcej kontrowersji budzi zaproponowane przez Komisję nowe prawo pokrewne dla wydawców prasy (art. 11) oraz obowiązki dotyczące współpracy pomiędzy uprawnionymi i platformami internetowymi w celu usuwania treści naruszających prawa autorskie, udostępnianych przez indywidualnych użytkowników (art. 13). Polski rząd, popierając co do zasady konieczność dostosowania prawa autorskiego do realiów cyfrowych, przyjął bardzo krytyczne stanowisko wobec tych dwóch propozycji.
 
W przypadku art. 11 pierwotny projekt przewidywał, że prawo pokrewne wydawcy obejmie zarówno całość jak i każdą część publikacji prasowej. Oznaczałoby to, że prawem wydawcy objęte zostaną nawet bardzo krótkie fragmenty artykułów mające charakter czysto informacyjny (np. nagłówki prasowe). W konsekwencji korzystanie z nich wymagałoby zgody wydawcy i zapłaty na jego rzecz wynagrodzenia.
 
Polska stanowczo się temu sprzeciwiła i zaproponowała koncepcję domniemania nabycia praw autorskich po stronie wydawców, co pozwoliłoby uszanować zasady dozwolonego użytku, domeny publicznej i braku monopolu twórczego dla treści prasowych, które nie są utworem. 

Prezydencja zaproponowała nowy projekt

Wobec tego od początku 2017 r. wokół tego pomysłu Polska zbudowała nieformalną koalicję kilkunastu państw, które utworzyły tzw. mniejszość blokującą wobec art. 11. Zmiana stanowiska kilku z nich na początku 2018 r. doprowadziła do utraty mniejszości blokującej i prowadzenia dalszych prac wyłącznie w kierunku wprowadzenia prawa pokrewnego wydawców. Jednak pomimo tego, w dalszym ciągu zdecydowana większość państw UE sprzeciwiła się przyznawaniu wydawcom ochrony wykraczającej poza ich dotychczasowe uprawnienia wynikające z prawa autorskiego. Dlatego prezydencja zaproponowała objęcie prawem wydawców tylko treści „oryginalnych”, a więc już teraz podlegających ochronie prawem autorskim. Ponadto do prawa wydawców znalazłyby zastosowanie dotychczasowe zasady dotyczące dozwolonego użytku, w tym tzw. prawo cytatu czy prawo do korzystania z informacji na temat aktualnych wydarzeń. Wydawca nie mógłby też egzekwować swojego prawa przeciwko twórcom ani innym legalnym użytkownikom danych treści. Skrócono ponadto proponowany czas ochrony – z pierwotnych 20 lat do 1 roku. W ten sposób, zgodnie z propozycją prezydencji, prawo pokrewne wydawców zostałoby fundamentalnie ograniczone w stosunku do projektu przedłożonego przez Komisję, pełniąc de facto rolę podobną jak w przypadku domniemania, tj. ułatwiając dochodzenie ochrony w przypadku naruszenia ich praw w zakresie, w jakim przysługują im one już obecnie. 
 
Zamiast legitymowania się uprawnieniami do tysięcy utworów wystarczyłaby mu w tym względzie możliwość legitymowania się własnym, pierwotnie nabytym prawem pokrewnym. Takim rozwiązaniem mógłby się posłużyć każdy wydawca: zarówno polski jak i zagraniczny, zarówno mały jak i duży, bez względu na prezentowaną linię programową. W przypadku małych wydawców ograniczy ono koszty ochrony ich praw w razie ich naruszenia w internecie. Nie ograniczy natomiast sposobów, jakie chcą oni wybrać, chcąc dotrzeć do swoich internetowych odbiorców, a tym samym nie ograniczy dostępności treści prasowych w sieci.

Filtrowanie treści nie dla platform internetowych

W odniesieniu do art. 13 Polska, podobnie jak szereg innych państw UE, nie mogła zaakceptować zaproponowanego obowiązku filtrowania treści przez platformy internetowe, niezależnie od ich charakteru. Dlatego prezydencja zaproponowała ograniczenie tego przepisu tylko do usługodawców, którzy pełnią aktywną rolę przy udostępnianiu (tzw. „publicznym komunikowaniu”) utworów chronionych prawem autorskim przez użytkowników internetu i czerpią z tego tytułu zyski. 
 
Usługodawcy ci będą zobowiązani do nabycia stosownych licencji, co zresztą już obecnie potwierdził Trybunał Sprawiedliwości UE. Jednak zgodnie z projektowaną dyrektywą – i to może być nowością w prawie autorskim – licencje zawarte przez usługodawców miałby obejmować także udostępnianie utworów przez samych internautów, zwalniając ich tym samym z ewentualnej odpowiedzialności za naruszenia. 
 
W przypadku braku licencji usługodawcy byliby zobowiązani do usuwania – na żądanie uprawnionych – treści naruszających prawo lub zapobiegania ich dostępności. Obowiązek zapobiegania dostępności byłby uzależniony od proporcjonalności działań, jakie musiałyby zostać w tym celu podjęte przez konkretnego usługodawcę, w szczególności biorąc pod uwagę takie czynniki jak skala działalności serwisu, rodzaj i ilość udostępnianych utworów oraz dostępność i koszty niezbędnej technologii. Dzięki zastosowaniu kryteriów proporcjonalności, zabezpieczone zostaną interesy małych i średnich przedsiębiorców, przy równoczesnym zachowaniu adekwatności projektowanej regulacji w przypadku zmian technologicznych w przyszłości. Ponadto, przy stosowaniu tej procedury usługodawca byłby zobowiązany do uwzględnienia interesów użytkowników, w szczególności korzystających z utworów w ramach dozwolonego użytku. Będą oni mieć prawo do złożenia skargi na środki zastosowane przez usługodawcę i przywrócenia w ten sposób – jeśli skarga będzie uzasadniona – udostępnianych przez nich treści.
 
Z kolei „pasywni” pośrednicy internetowi, w tym w zakresie usługi hostingu danych, będą w dalszym ciągu podlegać wyłączeniom od odpowiedzialności (tzw. safe harbor) określonym w dyrektywie o handlu elektronicznym.

Stanowisko polskie niezmienne

Z powyższego wynika więc, że stanowisko rządu nie uległo zmianie. Rada UE wypracowała rozwiązanie nazwane „prawem pokrewnym”, ale mające zupełnie inny charakter, zakres i przeznaczenie niż prawo pokrewne zaproponowane pierwotnie przez Komisję Europejską. Rozwiązanie takie mieści się w ramach stanowiska polskiego rządu. Polskie stanowisko zostało przygotowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego we współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji i zatwierdzone przez Radę Ministrów.


powrót